Napiszę szczerze: Królestwo Danii traktowaliśmy raczej jako kraj do odhaczenia z listy. Zrobiliśmy sobie małą wycieczkę przez Niemcy, Danię do Szwecji ale traktowaliśmy ten trip bardziej jako maly wypad, zobaczenie jak wygląda południe Skandynawii niż wyprawę marzeń. A Dania naprawdę zachwycila!
Trudno nawet powiedzieć czym konkretnie. Kopenhaga piękna, jak wiele europejskich stolic. Drogi dobre, jak to u Nordyków. Ale jest tam jakiś spokój, coś takiego jakby czas zatrzymał się w miejscu ale nie w formie biedy czy prymitywizmu. Poszliśmy na spacer po jakiejś wiosce na Jutlandii… na lące pasą się konie, domki stare ale bardzo zadbane… rzadko spotykamy płot, ogrodzenie… Nikt się nie spieszy. Jest masa zieleni, takiej intensywnej zieleni. Jest czysto, schludnie ale zarazem trochę dziko.
Żaden opis ani zdjęcia tego nie pokażą ale są miejsca, które nas uspokajają, gdzie dominuje przyroda, gdzie nie czuć presji, gdzie otacza nas jakaś forma błogości. I to wlaśnie Dania.
Kiedyś cztałem, że gdy Naziści zaatakowali Danię, krół byl na przejażdżce konnej, a w wojnie obronnej zginęło sześciu żołnierzy. Jestem w stanie w to uwierzyć!
Poza tym Dania spelnila moje marzenie sprzed lat. Kiedyś zachwycałem się serialem kryminalnym „Most nad Sundem”. W wielu scenach, przebitkach pokazywali most na granicy duńsko – szwedzkiej nad cieśniną Sand. I wreszcie nim przejechaliśmy! Dla kogoś może się to wydać dziecinne ale gdy jedziemy przez most, jaki podziwialismy w świetnym serialu, czuć ciarki. I slychać w uszach muzykę z jego theme.
Na koniec kulinaria: Duńczycy lubią jeść słodko, chętnie piją kawę więc to świetne miejsce na wypa dla łasuchów, a niezbyt korzystne dla wszystkich na diecie. Ale te świeże słodkie buleczki…. mmmmmmm….